poniedziałek, 20 maja 2013

Bardzo spóźnione podsumowanie

Kochane, moja długa nieobecność to nic innego jak skutek miesięcznej podróży. Nie zawsze miałam tam dostęp do internetu, nie wspominając o możliwości zgrania zdjęć ;) Poza tym jak pewnie każdy człowiek na wakacjach, chciałam czerpać z nich jak najwięcej :) Zaczynam jednak od przeprosin, bo może był ktoś, kto czekał na obiecaną recenzję...
A teraz biorę się szybko za pisanie :)



Rybki- czyli keratynową odżywkę firmy GAL, używałam (zachowując jako taką regularność) miesiąc.
Kolejny miesiąc, nakładałam olejek, kiedy mi się przypomniało - myślę że średnio 3 razy w tygodniu.
W miesięcznej podróży, ani razu nie pomalowałam paznokci, które były coraz dłuższe. Przez ten czas złamał mi się tylko JEDEN!, drugi ucierpiał przy krojeniu owoców ;P

Tutaj możecie zobaczyć po kolei paznokcie przed kuracją, w środku po 2 tygodniach, a na dole po 2 miesiącach(pokryte bezbarwnym lakierem - niestety zapomniałam o zdjęciu przed pomalowaniem :/ )







Nie ma na to innego wytłumaczenia - ta odżywka jest wyjątkowo skuteczna.
Paznokcie mam twardsze, nie rozdwajają się, nie mam problemu z zadzierającymi się skórkami, a końcówki są znacznie bielsze niż przed 'kuracją'.

Zapuszczone, zadbane paznokcie w końcu mogę malować! :D


Polecam Wam tą odżywkę z jeszcze większym przekonaniem niż w ostatnim poście.
Nie mam wątpliwości, że odratowała moje paznokcie - w miesiąc były w naprawdę dobrym stanie.

Kupiłam już nowe opakowanie - każda koleżanka widząc efekty, chciała spróbować, więc resztka starego bardzo szybko się rozeszła ;)
Na szczęście mają długą datę ważności - maj 2015, więc może i bez rozdawania uda mi się je zużyć? :)



Minusem nadal jest dla mnie bardzo drażniący zapach.

Macie jakieś pytania? A może już ją wypróbowałyście?
Czekam na Wasze komentarze i pozdrawiam.
Do następnego, m. 

niedziela, 24 marca 2013

Efekt rybki

Jak obiecałam, pokaże Wam dziś efekty kuracji rybkami - czyli Keratynową odżywką Gal. Kiedy 2 tygodnie temu zaczęłam ich używać, moje paznokcie były w stanie krytycznym.

Na początku starałam się nakładać olejek jak najczęściej - około 3 razy dziennie, później z tą systematycznością -jak zwykle- było u mnie gorzej ;) Przyznam się ze ze 2 razy zdarzyło mi się nie posmarować paznokci w ogóle.

 Tutaj możecie zobaczyć efekt      ->

Paznokcie ładnie rosną, nie muszę już ich bez przerwy obcinać, ponieważ prawie się nie rozdwajają! Stały się też sporo twardsze. Skórki już są niemal wygojone, nowe się nie zadzierają. Zauważyłam też, że końcówki są wybielone, z czego jestem bardzo zadowolona.
Jak widać na zdjęciu "pofałdowania" są jak były, ale mam je od dziecka, więc nie liczę na cud.

Odżywki będę używać nadal, mam nadzieję że zachowam jako taką regularność ;)
Po miesiącu wstawię pełne zestawienie, ale już teraz polecam Wam tą odżywkę! Efekty możemy zauważyć niemal natychmiast, a nie trujemy się żadną chemią.

Dajcie znać, czy już próbowałyście i jak się u Was sprawdziła.
Do następnego, m.


środa, 13 marca 2013

Goodbye Kiss z różanym balsamem Pat&Rub


Goodbye Kiss w wykonaniu posiadaczki chyba najbardziej kontrowersyjnych ust showbiznesu ;)

Dzisiaj podzielę się z Wami moim wielkim rozczarowaniem jaki sprawił mi Pielęgnacyjny Balsam do Ust PAT&RUB. Jest mi tym bardziej przykro, że był to prezent urodzinowy ;/ ale zacznijmy od początku.



Balsam kupiony został w Sephorze za 39 zł. Przyznacie, że cena jak za 10ml, dość wysoka... Skusił nas jednak obiecujący skład i piękny zapach - wybrałam różany, któremu "aromat nadaje olejek z róży damasceńskiej" (w ofercie znajdziecie jeszcze kawowy, pomarańczowy i grejpfrutowy). Balsam, choć w opakowaniu ma jasny, różowy kolor, który "zawdzięcza roślinnym wyciągom z nawrotu lekarskiego" - na ustach jest bezbarwny (dla mnie - duży plus)

Kompozycja balsamu opisana na pudełeczku dużymi literami, to nie skład! Ten zaś nadrukowany jest malutkimi literami na spodzie opakowania - czyżby chciano coś przed nami ukryć?  Sprawdźmy - skład balsamu pochodzi ze strony producenta. * http://www.patandrub.pl/sklep/p-161-pielegnacyjny-balsam-do-ust-rozany/


INCI:
100% natury-zgadza się. Jednak na mnie obiecane działanie balsamu zupełnie się nie sprawdziło. Kinga Rusin zapewnia nas na stronie swoich kosmetyków, że : " Balsam chroni. Sprawia, że skóra ust jest odżywiona, wygładzona i nawilżona. Znakomity do spierzchniętych ust. Zawiera kompozycję wartościowych pielęgnacyjnie maseł i olejów roślinnych. Wyciąg z nawrotu lekarskiego przynosi ukojenie delikatnej skórze ust." Kiedy zaczęłam stosować balsam - zaznaczę  że był to listopad, także pogoda sprzyjała pierzchnięciu warg - moje usta były w całkiem niezłej kondycji po regularnym stosowaniu Carmexu. Chcąc przejść na naturalną pielęgnację skończyłam z jednym wielkim chrupem w miejscu gdzie zwykle mam usta ;) Długo się nie poddawałam. Balsam nakładałam przed każdym wyjściem z domu i powtarzałam będąc już na dworze, (tu muszę dodać, że balsam jest tak twardy, że nałożenie odpowiedniej ilości na usta, kiedy dodatkowo jest niska temperatura, jest dość ciężkim zadaniem.) smarowałam będąc w domu - po prostu robiłam to jak najczęściej. Przez 2 miesiące zużyłam około połowy słoiczka i poszłam po pomoc do apteki...
Uważam, że stosowałam go na tyle długo, by móc powiedzi, że dla moich ust balsam jest gorzej niż przeciętny. Uczucie chwilowego natłuszczenia, ładny zapach to trochę za mało. Balsam nie ochronił moich ust przed mrozem, nie przyniósł spierzchniętym już ustom "ukojenia".
Tylko ze względu na ładny zapach i na to, że nie skleja ust - nie wyrzucę go od razu, a zostawię na lato. Jednak zakup szczerze Wam odradzam.

Pokaże Wam jeszcze produkt, który mnie wtedy uratował, czyli Pomadkę Oeparol Balance.


Jak zwykle do szeroko reklamowanego produktu - podeszłam sceptycznie. Jednak tym razem muszę przyznać - zdziałał cuda.
Kosztował około 7zł, jak widzicie jest go w sztyfcie dość niewiele - 3,6g. Różnica jest tylko taka, że w tym wypadku, wiem za co pła -> pomadka w 4 dni(!) doprowadziła moje usta do ładu po wyżej opisanym balsamie. 
Jest bezbarwna, a ja wybrałam tą również bez zapachu. Ma tłustą formułę i faktem jest, że dość zlepia usta, dlatego myślę, że jest to raczej mój wybór na zimę. Choć czuję przynajmniej, że moje usta są chronione :)  
W pomadce podoba mi się również umieszczenie daty ważności na spodzie pomadki, dzięki czemu nie musimy kolekcjonować kolejnego opakowania. A użyta do nadruku farba - nie odpryskuje i nie "znika" nam po tygodniu.

Trzeba przyznać, że skład nie jest tak imponujący jak balsamu Pani Rusin, ale nie jest też najgorzej. Spójrzcie: 

Petrolatum, Paraffinum Liquidum, Ricinus Communis Oil, Cera Alba, Cera Microcristallina, Lanolin, Paraffin, Oenothera paradoxa Oil, Isopropyl Myriistate, Theobroma Cacao Butter, Parfum, Tocopheryl Acetate, Propylparaben, BHA, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl almitate, Ascorbic Acid, Citric Acid. 
 
Jednak nie myślcie, że niewypał jakim okazał się balsam PAT&RUB zniechęcił mnie do szukania "idealnego, naturalnego balsamu". Czekam właśnie na paczkę kilku nowych, ciekawie zapowiadających się pomadek, więc mam nadzieję, że tym razem odnajdę coś dla siebie! A wtedy na pewno się z Wami podzielę.
 
Dajcie znać, czego wy używacie do pielęgnacji ust :)
Do następnego, m.


poniedziałek, 11 marca 2013

Keratynowa odżywka GAL - 'rybki'

Mój pierwszy wpis będzie dotyczył paznokci, które niestety od zawsze sprawiają mi kłopoty.
Są miękkie, łamliwe, rozdwajają się, a do tego pokryte są siateczką fałdek, czy wypukłości. Wszystko to sprawia, że dość trudno mi je zapuścić. Oczywiście, kiedy bardziej o nie zadbam, jest to do zrobienia - zauważyłam, że w najlepszej kondycji są w wakacje ;) Chcąc Wam pokazać o czym mówię, przeszukałam albumy, trochę mi to zajęło - przyznacie, że rzadko robimy zdjęcia swoim dłoniom ;) 
Pokażę Wam odkopane zdjęcia moich paznokci w wersji dość zadbanej.





Jednak to jak wyglądały one wtedy, a jak wyglądają teraz dzieli przepaść. 
Jak pisałam nigdy nie były idealne, jednak obecnie są po prostu koszmarne. Nie wiem co za  tym stoi - nie byłam na diecie, nie zmieniłam sposobu odżywiania, nie obgryzałam ich, ani nie malowałam. Czy to wpływ zimy? Niskich temperatur na zewnątrz i suchego powietrza w mieszkaniach? Nie wiem...w każdym razie paznokcie rozdwajały się tak bardzo, że musiałam je obcinać jak najkrócej. Były tak okropne(zdjęcia poniżej), że przez dłuższy czas nie miałam nawet ochoty o nie zadbać. Kiedy jednak do nieestetycznego wyglądu, dołączyły (po raz pierwszy!) przesuszone, boleśnie zadzierające się skórki -kto ma ten problem, wie o czym mówię:/ - nie miałam wyboru- musiałam coś z tym zrobić.






Sięgnęłam więc po sprawdzony już przeze mnie preparat- Keratynową Odżywkę GAL.
Używałam już tego produktu kilkakrotnie, kiedy moje paznokcie biły na alarm. Tym razem będę dla Was dokumentować na bieżąco zmiany i za 2 tygodnie pokażę Wam rezultaty w postaci kilku zdjęć :)


Za około 10zł kupujemy opakowanie 48 żelowych rybek wypełnionych olejkiem o dość specyficznym zapachu. Niech Was to jednak nie zniechęci- przecież nie o zapach tu chodzi. Rybki wystarczają na wyjątkowo długo - po prawej możecie zobaczyć zdjęcie kapsułki którą raz, ale obficie posmarowałam wszystkie paznokcie- jestem wręcz ciekawa, czy ktokolwiek stosował je na tyle długo i systematycznie by wykorzystać całe opakowanie?? Według mnie dobrym pomysłem jest kupienie opakowania na spółkę z przyjaciółką, bo myślę że nie sposób samej je całe wykorzystać. Przynajmniej mi brak takiej wytrwałości ;)
Wracając do sedna, cena wydaję się być bardzo przystępna, ale sprawdźmy teraz za co płacimy.


Skład wg INCI:

Ricinus Communis Oil, Gelatin, Glycerin, Oenothera Biennis Oil, Borago Officinalis Seed Oil, Melaleuca Alternifolia Oil, Parfum, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnam-aldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Coumarin, Citronellol, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, CI 42051
*informacja i zdjęcie opakowania ze strony producenta: http://www.gal.com.pl/pl/ulotki-kosmetyki/19-odzywka-keratynowa.html

Czyli mówiąc bardziej przystępnym językiem:
olejek rycynowy, żelatyna, gliceryna, olej z nasion wiesiołka dwuletniego, olej z nasion ogórecznika lekarskiego, olejek z drzewa herbacianego, substancje zapachowe, pochodna witaminy E, pochodna witaminy A, barwnik.

Jak widać skład wydaje się być całkiem obiecujący. Oczywiście można się pokusić o zakup olejków i samodzielne ich wymieszanie, by pominąć substancje zapachowe, jednak ja nie czuję takiej potrzeby;)


Użycie:
Na początek staram się nanosić preparat na paznokcie 3 razy dziennie - ze względu na ich opłakany stan. Obcinam końcówkę ogonka, na każdy paznokieć wyciskam mniej więcej kroplę olejku i staram się jak najporządniej wmasować go w paznokcie i skórki. Oczywiście najważniejsze jest miejsce, gdzie wyrastają nam paznokcie - kiedy odżywimy macierz, wyrosną nam mocniejsze paznokcie (sytuacja analogiczna do włosów i cebulek).
Polecam robić to przed snem lub kiedy możemy pozwolić sobie na chwilę nic nie robienia- im dłużej nie będziemy myć rąk, tym lepiej olejek wniknie nam w płytki, a im mniej rzeczy będziemy dotykać tym większe szanse na nieobtłuszczenie całego domu ;)


Ja używam rybek od 2 dni i już widzę poprawę! Przede wszystkim po skórkach, które mniej odstają, są więc mniej widoczne, a co najważniejsze mniej bolesne (tutaj też warto wspomnieć o antybakteryjnych właściwościach olejku z drzewa herbacianego który jest w składzie).

Jeszcze jedna ważna rzecz. Czytając w internecie opinie o produkcie natknęłam się kilka razy na narzekania dziewczyn na formę. Pisały, że lepiej by było gdyby olejek był w buteleczce z pędzelkiem, bo nie sposób wykorzystać całą kapsułkę do jednej aplikacji, przez co olejek się wylewa i tłuści wszystko naokoło. Oczywiście to fakt, że jedna rybka starcza na mniej więcej 3 użycia, a otwarta 'cieknie'. Jednak wystarczy wkładać je do słoiczka po balsamie, czy nawet nakrętki po wodzie i nic nam nie zabrudzi. Zwróćcie też uwagę na długą datę ważności - około 3lat. Gdyby olejek miał formę lakieru do paznokci, jego data skróciłaby się do 10 miesięcy od pierwszego użycia. Byłoby to mniej higieniczne - teraz co 3 użycia otwieramy nową rybkę, a co za tym idzie mamy świeży produkt. Fajne są też na podróż - lekkie i nie musimy się martwić czy butelka nie stłucze nam się w kosmetyczce.
Jak widać nie tylko działanie, ale i forma ma swoje plusy. A z minusami, po prostu trzeba sobie radzić :) 

Za dwa tygodnie wstawię relację. Mam nadzieję, że do tego czasu poprawa będzie widoczna.
Czekam na Wasze opinie.
Do następnego, m.