Goodbye Kiss w wykonaniu posiadaczki chyba najbardziej kontrowersyjnych ust showbiznesu ;)
Dzisiaj podzielę się z Wami moim wielkim rozczarowaniem jaki sprawił mi Pielęgnacyjny Balsam do Ust PAT&RUB. Jest mi tym bardziej przykro, że był to prezent urodzinowy ;/ ale zacznijmy od początku.
Balsam kupiony został w Sephorze za 39 zł. Przyznacie, że cena jak za 10ml, dość wysoka... Skusił nas jednak obiecujący skład i piękny zapach - wybrałam różany, któremu "aromat nadaje olejek z róży damasceńskiej" (w ofercie znajdziecie jeszcze kawowy, pomarańczowy i grejpfrutowy). Balsam, choć w opakowaniu ma jasny, różowy kolor, który "zawdzięcza roślinnym wyciągom z nawrotu lekarskiego" - na ustach jest bezbarwny (dla mnie - duży plus).
Kompozycja balsamu opisana na pudełeczku dużymi literami, to nie skład! Ten zaś nadrukowany jest malutkimi literami na spodzie opakowania - czyżby chciano coś przed nami ukryć? Sprawdźmy - skład balsamu pochodzi ze strony producenta. * http://www.patandrub.pl/sklep/p-161-pielegnacyjny-balsam-do-ust-rozany/
Ricinus Communis Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Beeswax, Hydrogenated Castor Oil, Copernica Cerifera (Carnauba) Wax, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Oil, Lithospermum Officinale Root Extract, Octyldodecyl Myristate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Rosa Damascena Flower Oil, Linalool, Geraniol, Citronellol, Citral, Eugenol, Farnesol
100% natury-zgadza się. Jednak na mnie obiecane działanie balsamu zupełnie się nie sprawdziło. Kinga Rusin zapewnia nas na stronie swoich kosmetyków, że : " Balsam chroni. Sprawia, że skóra ust jest odżywiona, wygładzona i nawilżona. Znakomity do spierzchniętych ust. Zawiera kompozycję wartościowych pielęgnacyjnie maseł i olejów
roślinnych. Wyciąg z nawrotu lekarskiego przynosi ukojenie delikatnej
skórze ust." Kiedy zaczęłam stosować balsam - zaznaczę że był to listopad, także pogoda sprzyjała pierzchnięciu warg - moje usta były w całkiem niezłej kondycji po regularnym stosowaniu Carmexu. Chcąc przejść na naturalną pielęgnację skończyłam z jednym wielkim chrupem w miejscu gdzie zwykle mam usta ;) Długo się nie poddawałam. Balsam nakładałam przed każdym wyjściem z domu i powtarzałam będąc już na dworze, (tu muszę dodać, że balsam jest tak twardy, że nałożenie odpowiedniej ilości na usta, kiedy dodatkowo jest niska temperatura, jest dość ciężkim zadaniem.) smarowałam będąc w domu - po prostu robiłam to jak najczęściej. Przez 2 miesiące zużyłam około połowy słoiczka i poszłam po pomoc do apteki...
Uważam, że stosowałam go na tyle długo, by móc powiedzieć, że dla moich ust balsam jest gorzej niż przeciętny. Uczucie chwilowego natłuszczenia, ładny zapach to trochę za mało. Balsam nie ochronił moich ust przed mrozem, nie przyniósł spierzchniętym już ustom "ukojenia".
Tylko ze względu na ładny zapach i na to, że nie skleja ust - nie wyrzucę go od razu, a zostawię na lato. Jednak zakup szczerze Wam odradzam.
Pokaże Wam jeszcze produkt, który mnie wtedy uratował, czyli Pomadkę Oeparol Balance.
Jak zwykle do szeroko reklamowanego produktu - podeszłam sceptycznie. Jednak tym razem muszę przyznać - zdziałał cuda.
Kosztował około 7zł, jak widzicie jest go w sztyfcie dość niewiele - 3,6g. Różnica jest tylko taka, że w tym wypadku, wiem za co płacę -> pomadka w 4 dni(!) doprowadziła moje usta do ładu po wyżej opisanym balsamie.
Jest bezbarwna, a ja wybrałam tą również bez zapachu. Ma tłustą formułę i faktem jest, że dość zlepia usta, dlatego myślę, że jest to raczej mój wybór na zimę. Choć czuję przynajmniej, że moje usta są chronione :)
W pomadce podoba mi się również umieszczenie daty ważności na spodzie pomadki, dzięki czemu nie musimy kolekcjonować kolejnego opakowania. A użyta do nadruku farba - nie odpryskuje i nie "znika" nam po tygodniu.
Trzeba przyznać, że skład nie jest tak imponujący jak balsamu Pani Rusin, ale nie jest też najgorzej. Spójrzcie:
Petrolatum, Paraffinum Liquidum, Ricinus Communis Oil, Cera Alba, Cera
Microcristallina, Lanolin, Paraffin, Oenothera paradoxa Oil, Isopropyl
Myriistate, Theobroma Cacao Butter, Parfum, Tocopheryl Acetate,
Propylparaben, BHA, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl almitate, Ascorbic Acid,
Citric Acid.
Jednak nie myślcie, że niewypał jakim okazał się balsam PAT&RUB zniechęcił mnie do szukania "idealnego, naturalnego balsamu". Czekam właśnie na paczkę kilku nowych, ciekawie zapowiadających się pomadek, więc mam nadzieję, że tym razem odnajdę coś dla siebie! A wtedy na pewno się z Wami podzielę.
Dajcie znać, czego wy używacie do pielęgnacji ust :)
Do następnego, m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz